133311
Biografia Marka Kraussa:
Rozdział -1
Rozdział -2
Rozdział -3
Rozdział -4
Rozdział -5
Rozdział -6
Rozdział -7
Rozdział -8
Rozdział -9
Biografia Natalii Pietrzak Krauss:
Rozdział -1
Rozdział -2
Rozdział -3

Przygody Marka Kraussa
--Rozdział III
MOJE DZIECIŃSTWO


Historia Warszawy do 1954 roku
Najwcześniejsze osadnictwo istniało na prawym brzegu Wisły, w X wieku gród na Starym Bródnie, w XII wieku osada rzemieślniczo-handlowa Kamion. Na lewym brzegu rzeki wznosiła się od XII wieku osada targowa Solec strzeżona przez gród Jazdów.
Stare Miasto, lokowane na prawie chełmińskim, wzrastało szybko począwszy od XIV wieku. W 1339 roku odbył się tu proces polsko-krzyżacki. W XV wieku za murami starej Warszawy pojawiła się osada nazywana Nową Warszawą, z własnym samorządem i urządzeniami miejskimi. Wtedy też powstał szpital Świętego Ducha przy ulicy Nowomiejskiej; była to pierwsza placówka komunalna Warszawy. Miasto otrzymało też herb. Postawiono wokół niego mur miejski.
W 1413 roku książę Janusz I Mazowiecki przeniósł na stałe z Czerska do Warszawy swoją stolicę. W 1526 roku Warszawa, wraz z całym Mazowszem, włączona została do Korony. Od XVI wieku stała się miejscem obrad sejmu, a w 1572 roku odbyła się tu pierwsza elekcja króla Henryka Walezego. W roku 1596 król Zygmunt II Waza, po pożarze krakowskiego Wawelu, przeniósł się do Warszawy z całym swoim dworem. Po tym wydarzeniu nastąpił szybki rozwój terytorialny nowej stolicy Polski. Powstały wodociągi, a ulice zostały wybrukowane.
W XVII i XVIII wieku liczni magnaci świeccy i duchowni budowali tu na obu brzegach Wisły okazałe rezydencje. W tym czasie też powstawać zaczęły pierwsze manufaktury. Rozwój miasta został na krótko przerwany przez „potop” szwedzki. Wiek XVIII to okres bujnego rozwoju miasta - powstawały liczne fabryki, młyny, browary i cegielnie, a także pałace magnaterii i finansjery. W 1740 roku otwarto Collegium Nobilium - szkoła z internatem dla synów magnaterii i bogatej szlachty, która dzięki nowym metodom nauczania zapoczątkowała reformy w całym szkolnictwie. Za panowania Króla Stanisława Augusta była tez Warszawa kuźnią kultury.
W 1796 roku miasto weszło w skład zaboru pruskiego, a w 1807 roku zostało stolicą Księstwa Warszawskiego. Po upadku Napoleona w 1815 roku Warszawa została stolicą Królestwa Polskiego połączonego unią dynastyczną z Rosją. 29 listopada 1830 roku wybuchło tu powstanie listopadowe; po jego upadku władze rosyjskie podjęły decyzję o budowie cytadeli; w 1832 roku położono kamień węgielny; koszty budowy obciążyły skarb Królestwa Polskiego; powierzchnia cytadeli wynosiła ponad 67 hektarów; przez długi czas obowiązywał całkowity zakaz rozbudowy poza obręb cytadeli. W XIX wieku działały w Warszawie tajnie organizacje - miedzy innymi Związek Narodu Polskiego.
W 1908 roku uruchomiono tramwaje elektryczne.
Na skutek działań wojennych w 1915 roku miasto zostało zajęte przez wojska niemieckie. Rok później ogłoszono akt dwóch cesarzy proklamujący utworzenie kadłubowego Królestwa Polskiego uzależnionego od mocarstw centralnych. Po zakończeniu I wojny Światowej w 1918 roku ogłoszono Warszawę stolicą państwa polskiego. W 1919 roku skrajna reakcja endecka usiłowała dokonać zamachu stanu i obalić Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego oaz rząd Moraczewskiego.
W 1922 roku został wybrany pierwszy prezydent RP Gabriel Narutowicz, krótko po elekcji został zastrzelony przez Eugeniusza Niewadomskiego.
Do 1924 roku wzrósł dwukrotnie majątek miasta. W 1925 roku ludność Warszawy liczyła milion mieszkańców. W 1929 roku, na skutek ogólnoświatowego kryzysu gospodarczego, nastąpiło pogorszenie sytuacji ludności pracującej. W 1939 roku wojska niemieckie zaczęły natarcie na Warszawę; dowódcą obrony Warszawy był generał Czuma; ludność cywilna utworzyła robotniczą brygadę podlegającą prezydentowi miasta Stefanowi Starzyńskiemu. 28 września 1939 roku miasto skapitulowało z powodu braku amunicji i żywności oraz wody.
Od grudnia 1939 roku zaczęły się masowe egzekucje ludności cywilnej, w 1940 roku utworzono getto dla ludności żydowskiej, w tym samym roku rozpoczęto łapanki w celu wywożenia na roboty do Niemiec.
W 1940 roku powstała organizacja konspiracyjna "Wawer" oraz tajna organizacja nauczycielska; jej uczestnicy nauczali młodzież w prywatnych mieszkaniach.
W 1942 roku po upadku powstania w getcie żydowskim Niemcy wywieźli 300000 ludzi do komór gazowych. Od 1943 roku nazwiska ofiar egzekucji wywieszano na plakatach. W tym też roku odbyła się akcja pod Arsenałem.
W 1944 roku wybuchło Powstanie Warszawskie.
W 1944 roku tajnia organizacja zrobiła zamach na dowódcę SS i policji Kutscherę. Tego roku ukazała się po raz pierwszy gazeta "Życie Warszawy".
Po wojnie, 3 stycznia 1945 roku, podjęto decyzję o odbudowie stolicy Polski.
W 1945 roku odbył się I zjazd Polskiej Partii Robotniczej.
W 1949 roku oddano do użytku trasę W-Z.
W 1953 roku rozpoczęto nadawanie warszawskiego programu telewizyjnego.
Rok później przeprowadzono pierwsze wybory do rady stołecznej i rad dzielnicowych.


Moje dzieciństwo w latach 1955 - 1962
Urodziłem się w 1955 roku, w Warszawie, w okresie socjalizmu (wieloznaczne pojęcie, odnoszące się do prób zmniejszenia nierówności społecznych i upowszechnienia świadczeń socjalnych). 26 marca tego roku mama z tatą przyjechali do kliniki położniczej im ks. Anny Mazowieckiej na ulicy Karowej. Klinikę tę zbudowano w 1912 roku; wprowadziła ona system roomong - i od tej pory zdrowe maluchy przebywały w salach razem ze swoimi matkami; jako pierwsza w Polsce zaczęła ona też stosować specjalistyczną aparaturę w położnictwie i ginekologii. Moi rodzice przybyli na ostry dyżur w nocy, poród był z komplikacjami - pośladkowy, podczas porodu nastąpił wylew "objaw zachodzącego słońca" - jedna noga końsko-szpotawa, uszkodzony mięsień szyi; poród był przedwczesny, ważyłem po miesiącu 1860 g.
Po wyjściu z kliniki zamieszkałem z rodzicami na Żoliborzu, w sublokatorskim mieszkaniu wojskowym na ulicy Marymonckiej. Gdy pewnego dnia ojciec kupił skuter OSA, wsiadłem na niego i w wyobraźni uruchomiłem skuter, zacząłem pędzić nim 200 km/godz., a milicja, która zaczęła mnie gonić po całej Warszawie, nie mogła mnie złapać.
Podczas wizyty w przychodni na ulicy Pięknej lekarz zauważył, że mama miała za mało pokarmu (później zupełny jego brak), więc został dla mnie przydzielony pokarm od innej kobiety, a następnie pokarm sztuczny. Potem opiekę nade mną przejął Instytut Matki i Dziecka w Warszawie (ma statut jednostki badawczo-rozwojowej Ministerstwa Zdrowia, placówka powstała w 1948 roku), gdzie przeprowadzone zostały dwie operacje: najpierw operacja likwidująca skurcz prawostronny, a po kilku miesiącach operacja stopy; później mama w domu wykonywała masarze według instruktarzu jakiego udzielono jej w Instytucie. Wiele miesięcy trwała rekonwalescencja polegająca na masarzach i zakładaniu na nogę szyny gipsowej przemywanej elastycznym bandażem. Kilkakrotnie przychodziłem na wizyty lekarskie do Instytutu Matki i Dziecka. Jechało sie tam bardzo długo, przez pół Warszawy, a potem jeszcze czekało się po kilka godzin na lekarza. W Instytucie trzeba było być rano, a wracało się do domu późnym popołudniem. Ja nudziłem się bardzo tym długim czekaniem, kręciłem się w kółko; pamiętam, że na drzwiach gabinetu lekarskiego było kolorowe kółko - prawdopodobnie przedstawiające cykl dni okresu u kobiety.
Badania, którym nie poddawano, były bardzo dokładne i szczegółowe, co zaniepokoiło moją mamę, ale lekarz powiedział, że tak musi być. Później przyjechałem do Instytutu z wielkim guzem; położyli mnie na stół i przywiązali do niego pasami; usuwali ten guz, aż polała się krew, a ja krzyczałem z okropnego bólu.
Gdy zgłosiłem się z rodzicami na badania z związku z opóźnieniem nauki mowy, a także dla ustalenia następstw wylewu i wyznaczenia ewentualnej kuracji - przeprowadzone zostały badania w poradni zdrowia psychicznego. Stwierdzono upośledzenie stopnia głębokiego i zaproponowano skierowanie mnie do ośrodka w Bardo Śląskim (miasto w województwie dolnośląskim, założone w X wieku; ośrodek był prowadzony był przy sanktuarium maryjnym; prewentorium mieściło się w dawnym tzw. "zamku"). Wkrótce tam właśnie mnie przewieziono.
Codziennie zakonnica przykrywała mnie do snu, a oczy miała lekko zapłakanie. Kilkakrotnie zakonnice kłóciły się o dzieci, widziałem kolegę, który non stop kręcił głową. Podczas jednej z wizyt moi rodzicie twierdzili, że w tym ośrodku nikogo nie leczą, tylko zrobili z niego przechowalnię dla dzieci z głębokim upośledzeniem.
Niedługo później zgłosiła się moja ciotka (?) mieszkająca w Rosji (Rosyjska Federacyjna Socjalistyczna Republika Radziecka pełniła rolę dominującą w Europie Wschodniej. W okresie zimnej wojny ZSRR był jednym z dwóch światowych supermocarstw. Kraj ten jest położony na dwóch kontynentach - w Europie i Azji. W skład federacji rosyjskiej wchodzi 88 równoprawnych państw. Rosja należy do największych i najsilniejszych gospodarek świata. O utworzeniu ZSRR zadecydowały władze rosyjskiej komunistycznej partii w 1922 roku; ideologią państwową był marksizm. Związki zawodowe i organizacje społecznie były ściśle kontrolowane przez organa partyjne w ich władzach. W 1955 roku powstał układ warszawski oraz organizacja współpracy ekonomiczniej o nazwie Rada Wzajemnej Pomocy Gospodarczej. W 1956 roku doszło do interwencji wojskowej na Węgrzech. W tym czasie rządził ZSRR Chruszczow, który udaremnił próbę obalenia go przez gwardię stalinowską, a w 1956 roku wygłosił sławny referat - wyliczający zbrodnie i pomyłki Stalina. W tym samym roku chciał wysłać czołgi na Warszawę). Ciotka współpracowała z Międzynarodowym Czerwonym Krzyżem, wysłała nam zaproszenie do ZSRR. Pojechaliśmy najpierw do Moskwy. Podczas jednej z wizyt w jakimś ministerstwie mama rozmawiała z urzędnikiem; był w tej sali ogromny polerowany stół, a na stole widziałem wielki kryształ; były tam też świeże rogaliki, a ja w mojej wyobraźni miałem wizję, że mnie zjedzą z tym rogalikiem, a z kryształu wypiją moją krew. Później pojechaliśmy nad Morze Kaspijskie (jest to największe jezioro świata o wierzchni ok 370 tys. km2, maksymalna głębokość to 1025 m, zasolenie od 12%; w morzu tym żyje bardzo duża ilość jesiotrów, na jego dnie znajdują się złoża ropy; nad brze[plik 3 prawa][plik 2 lewa]Zanim odkryłem moje życiowe powołanie malowanie Obrazów, to miałem wiele Hobby , jako Pięcioletni chłopiec z razem z kolegą w Warszawskim mieszkaniu mych rodziców dałem niemały popis swej pomysłowości podczas Sylwestra zostaliśmy obydwaj w Flanelowych Piżamkach otuleni kołderkami całusy na dobranoc i polecenie cisza szybko spać niezbyt chętni posłuchaliśmy zadowolone pary ubrane Galowo zamknęły kluczem drzwi poszły tańczyć Rock And rolla do zaprzyjaźnionych sąsiadów o północy obudzeni hukiem wybuchających Petard leżeliśmy bezczynnie chwilkę po czym stwierdziliśmy że trochę nam nudno więc pobawimy się skoro nikogo ze starszych akurat niema niestety klocków nie mogliśmy nigdzie znaleźć Kamfora wcięła też Kolejkę Elektryczną kicha totalna ale wkrótce łepetyny rozjaśniła super myśl pomożemy Malarzowi Pokojowemu to remont potrwa krócej wymalowaliśmy całe ściany z pomocą Pędzli mieszanki Farb oraz zapomnianej Drabiny w przeróżne chmury księżyce pieski bociany gdy skończyliśmy , dzieło pełni twórczego natchnienia zamierzaliśmy jeszcze pomalować klatkę schodową , jednakże farba uległa wyczerpaniu ,więc nieco zrezygnowani czekaliśmy chóralnych okrzyków zachwytu a tu o ironio o szóstej rano rodzice z przyjaciółmi wrócili z zabawy i doznali szoku nerwowego zamiast Podziękowań dostaliśmy porządne Lanie , tego samego roku rodzice wyjechali na wczasy mnie umieścili na wsi i u jakieś gospodyni w okolicy Podkowy Leśnej , któregoś słonecznego dnia zaraz po wstaniu zrobiłem sobie wycieczkę na cały dzień , przed siebie pieszo boso wprost w pola pachnące Żytem kiedy zadowolony choć nieźle głodny wróciłem to okazało się że mnie szukała cała wieś , i na drugi dzień już byłem pod czujną opieką kolegów którzy pilnowali moich kroków do końca wakacji , raz poszliśmy przez las nagle przystajemy co u licha koty czy lisy zerkamy niespodzianka nieznana skąpo odziana parka wydając erotyczne odgłosy migdali się pod krzaczkiem , kolega wtedy użył słów iż porządni ludzie takie rzeczy robią w domu a nie byle gdzie maszerowaliśmy dalej wesoło gawędząc minęliśmy nowoczesny dom były członek AK krzyczał tubalnym głosem słuchaj narodzie najlepsze lekarstwo na poprawienie gospodarki to kapitalizm , koledzy powiedzieli do mnie żebym nie zwracał uwagi na to co on gada ponieważ ma nierówno pod czachą bo siedział w domu dla czubków ,niedługo potem złożyłem wizytę u sympatycznego starca o błękitnej krwi kolekcjonował namiętnie biała starodawną broń poczuł moją ciekawość przygód dał mi szable do pomachania bym poczuł się jak Kmicic jednakże nie miałem siły jej unieść tak była ciężka a Gospodyni prasowała bieliznę Żelazkiem na węgiel , wracając do domu widziałem ubijanie śmietany by powstało żółciutkie pyszne Masło , bardzo lubiłem kapać się w Balii na podwórku , wkrótce wyjechałem na 6 lat do Sanatorium dla młodzieży i dzieci z chorobami o podłożu neurologicznym Leczył owe Oddział Neuropsychiatrii w Garwolinie , kiedyś koledzy wpadli na pomysł by wrzucić samochód elektryczny do Basenu , to musieli go wyciągać kilka godzin pamiętam dostałem metalową ciężarówkę prod . NRD dość kosztowną ojciec wyjechał wtedy ze znanym Aktorem Jerzym Zelnikiem do Warszawy , nie pilnowany postanowiłem zbadać auto , dokładniej rozebrałem do pojedynczych śrubek , lecz złożyć nie umiałem z powrotem musiałem trochę pogłówkować nad tym problemem , najbardziej kochałem psoty grę w pomidora rozbieranego kiedy należało dać fant za śmiech zdejmowało się po kolei całe ubranko do rosołku przegranych chłopczyków rozbierała jedna z śmielszych dziewczynek karą było długie klęczenie na obydwu kolanach na grochu w kącie pokoju niebawem znalazłem sposób aby mało cierpieć kiedy ,sroga wychowawczyni znikała siadałem sobie wygodnie i tak kara była najmniej bolesna cóż spryciara przyuważyła mój fortel ,powiedziała Pielęgniarkom zaczęły dawać Zołzy wszystkim przymusowo bolesne zastrzyki w pupę i chodziło się jak kaczuszka , podrosłem o dwa sezony licząc osiem latek wyjechałem na wakacje do Nowej Dęby poznałem szałowe Rodzeństwo które miało rodzinę której bało się całe Miasto tam też miałem różne Perypetie obserwując nowych znajomków ich sprzęty domowe zobaczyłem wielki Szklany Gąsior pełen Truskawkowego Wina własnego wyrobu Autorstwa Pana Gospodarza podszedłem umoczyłem w nalanej próbnie szklance pyzatą mordkę myśląc fajny soczek chlapnę spróbować troszkę a co taki upał smakowało bosko upiłem się na tip top , , a ponieważ w Chałupie nie było telewizora , odwiedzaliśmy sąsiada który miał czarno biały telewizor z nakładaną kolorową szybką siedząc gromadą udawaliśmy że oglądamy kolorowy film , nadeszła Atrakcja rodzina założyła kiosk spożywczy dlatego często razem jeździliśmy na działkę gdzie hodowali warzywa chodziłem dziarskim kroczkiem szukałem czegoś orzeźwiającego i słodkiego zamiast nieborakom pomagać w pielęgnacji witaminek zbijałem Bąki ilekroć odwracali ode mnie oczęta piorunem wyniuchałem skrzynkę Oranżady wytrąbiłem sam wszyściuteńko starszym ku pociesze serc zostawiając mocno powciskane w zielone butelkowe szyjki emaliowane korki okręcone drucikami odkryli grzeszne opilstwo i byli koncertowo wkurzeni , którejś nocy pojechaliśmy autem " Skoda Combi "nad stawek porośnięty rzęsą w świetle lampioników na baterie typu paluszki złowiono pękaty wiklinowy kosz krabów , wróciwszy bez czekania gotowali pechowców na żywca ,danko zalatywało smaczkiem kurczaczków ,familijnie nawiedziliśmy pobliskie ostępy żywicznych lasów gwiżdżąc słowicze arie zbieraliśmy owoce leśne na sprzedaż do skupu ,jednego przedpołudnia gdy kąpałem się w wannie raptem , weszła dwunastoletnia córka gospodyni do tej wanny z powodu oszczędności prądu gdyż żeliwny Bojler żarł jakoby King Kong przelatujące Megawaty , pod niespodzianym wrażeniem wskakującej toples dziewoi dałem upust potrzebom fizjologicznym przysłowiowym hurtem wcześniej z mamą licząc piąteczkę rocznic cielęcego Żywota pojechałem do Gdyni na letnie odpoczywanie w Zapachu Morza , Plaża niby Kampinoskie Mrowisko , mama chciała zostać drugim Bambo , Zapragnąłem zafundować rozmarzonej rodzicielce na calutkiej Skórze piaskowe Miasto wyglądała jakby ktoś w pierzu biedulkę wytarzał , ,parę godzin nie było dobrej pogody znalazłem nową zabawę zacząłem zabawiać niezbyt delikatnie ostrego Wilczura Niemieckiego który był pod opieką pewnego Pisarza ten pies tak się wpienił że pogryzł mi dwa kolana nie poczułem bólu dopiero smarując rany czarnym lekiem załapałem silny ból , gdy jako 3 latek spędzałem lato w Stalowej Woli , okupowałem godzinami obfity ogród rosło Multum pomidorów , ogórki rzodkiewka jadłem non stop , a kilkakrotnie bawiłem się w ogródku nago wścibskim sąsiadom się nie podobało niepełnosprawne dziecko udające Naturystę ,podpaliłem szmatę ze śmietnika niemal ściągano Straż Pożarną jest z miastem Stalowa Woła splecionych dużo wspomnień o tle rodzinnym dziadek ojca był specjalistą który znał znakomicie język Niemiecki techniczny potrafił dogadać się z robotnikami w Hucie Stalowa wola podczas II wojny Światowej , Hitlerowcy dali jemu wybór albo zostanie dyrektorem z wysokim zarobkiem który zamieszka z synem / ojciec Marka Kraussa / Eleganckiej Willi albo wyląduje w Oświęcimiu a z obozu prosto do Krematorium , W tym czasie jego syn chodził do szkoły podstawowej Polskiej ale pozbawionej ojczystych Podręczników , Ocalała tylko Polska Biblia z Dużymi Literami , a kierownik tej szkoły który miał obowiązek uczył Niemieckiego , był organizatorem tajnego nauczania jako AK , Mój Ojczulek ukończył naukę z wyróżnieniem bez egzaminu dostał się na studia o Profilu Dziennikarskim w czynie społecznym odbudował Hutę Stalowa Wola , dziadek z synem po zakończeniu II wojny Światowej znaleźli się w Nysie gdzie on został kierownikiem Przedsiębiorstwa Wodnego , natomiast syn chodził do Najstarszego Liceum w Polsce gdzie ojciec zawarł Przyjaźń z znanym biskupem Nosal , gdy syn został Studentem to z powodu tego że nie pracował , kombinował jak mógł ,gdy przychodził na stołówkę na obiady to brał zupę na którą nie trzeba było mieć kartek żywnościowych , jadł migiem i znów podchodził po drugą porcje tyle stało głodnych Żaków że nie pamiętali kto ile brał za drugie danie trzeba było słono płacić , gdy miał ochotę wpaść do kina , to wpadał na pomysł spokojnie czekał pod drzwiami przychodziła przerwa po Polskiej Kronice Filmowej i przylepiał się jakby sklonowany do tych gości którzy mieli zakupione bilety odgrywając osobę towarzyszącą , podróżując komunikacją miejską łapał tył pojazdu i tak jeździł cały czas a w okresie wakacji musiał opuścić Dom dla Studentów , znalazł pracę jako Student w Gdyni przeprowadził pierwszy wywiad ze Słowikiem który przyjechał na własny Koncert , Gdy wróciłem z Garwolina , zamieszkałem na ulicy Jarosława Dąbrowskiego róg Łowickiej w tym wieżowcu Mieszkaliśmy we dwoje z Mamunią na 7 piętrze była świeżo po Rozwodzie i tam zażywałem pierwszej samodzielności , a ponieważ mama pracowała w GUS , więc mnie umieszczono w Przedszkolu , błyskawicznie nadleciały wakacje beztrosko spokojnego dzionka wsiadłem autobus 125 i dojechałem do końca czyli do placu Zamkowego zagarnąłem w wir zabaw ruchome schody rozerwałem nogawkę od spodni , a że nie miałem pieniędzy to stałem tak długo aż w końcu lodziarnia podarowała mi śmietankowe lody , później znalazłem sobie zajęcie wyrzuciłem z 7 piętra wywrotkę zabawkę prod ZSRR chwała bogu iż komuś na łeb nie poleciało , raz spotkałem sąsiadkę która prosiła swojego chłopaka żeby pokazał klejnoty koło zsypu na odpady , a ten powiedział żebym ja pokazał jej klejnoty , to powiedziała brylanty me jej nie interesują , a ponieważ mama nie miała kasy wynajmowała jeden pokój murzynowi który przyprowadzał Polkę widać było przez szybę jak nago latali po pokoju a gdy go nie było wpadłem do jego pokoju i zobaczyłem Kondony tylko nie wiedziałem do czego to służy , trwała nauka w Szkole specjalnej nr 111 na ulicy Racławicka blisko Puławskiej , już była moda na szerokie spodnie , później była moda na GIT , koledzy chodzili na papierosy za kościołem a inni chodzili do parku Odyńca i tam koledzy podrywali małolaty , raz w szkole mijała pracowita lekcja rysunku chociaż ładnie obrazek pomalowałem to Nauczycielka nie uwierzyła i dostałem dwójkę szkolny momencik znowu lekcja rysowania dostrzegła swą pomyłkę uczciwie przeprosiła i stałem się ulubionym kolegą w szkole , raz inna nauczycielka zaprowadziła dzieciarnie do ogródka Jordanowskiego i chciała żebym zagrał w piłkę nożną i tak kopnąłem że piłka uderzyła w głowę Nieszczęsną , szkoła została przeniesiona na ulicę Różaną ,zrobiłem Wagary Seans Kina Przewodnik godz 20 , te kino miało złą sławę ,usytuowane na ulicy Madalińska blisko szkoły , gdy pokazali trupy , to zemdlałem i ta młodzież która miała złą opinię udzieliła mi pierwszej pomocy znudzony Rachunkami wolałem Politykę ,w dniu rozdania świadectw oszukiwałem matulkę ze nie ma cenzurki bo drukarnia nie zdążyła z planem i dostanie dostanie papierek po wakacjach giem leży rosyjskie miasto Astrachań - duży port morsko-rzeczny i rybacki, odległy o 100 km od morza) do jakiejś wioski niedaleko Astrachania. Rodzina, do której pojechaliśmy, powitała nas bardzo serdecznie i załatwiła dla mnie dalsze leczenie rekonwalescencyjne w w miejscowej klinice akademickiej, gdzie zastosowano serię okładów parafinowych.
Mieszkałem w drewnianym domu krytym słomą; codziennie na środku drogi biegało dużo krów; a domu tym, w piwnicy, było pełno arbuzów; na pożegnanie dostałem kolorowe sanki oraz ciężarówkę wywrotkę, która miała pół metra długości.
---------------------

marek krauss na podwórku na ulicy rokossowska - ochota
Córka kobiety, która zaprosiła Kraussów do Rosji
List z Astrachania - 1962
Marek Krauss w Rosji - 1962

Po powrocie z ZSRR zamieszkałem na Ochocie przy ulicy Rokossowskiego, w jedno-pokojowym mieszkaniu. Codziennie mama woziła mnie do przedszkola trójkołowym wózkiem. W niedziele chodziłem z tatą do kina Ochota na filmy disneylandu. (Filmy powstały w okresie, kiedy szefem wytwórni był Walt Disney - ur. 5 grudnia 1901 roku; otrzymał oskary za filmy: Myszka Miki w 1931 roku, Królewna Śnieżka w 1938 roku.)
Podczas wakacji rodzicie zawieźli mnie gdzieś na wieś na Mazowsze i oddali mnie do jakiejś grubiej kobiety. Nie było rzeki, w której mógłbym się kąpać, więc kąpałem się w bani. W czasie jednej z wizyt byłem w jakimś przedwojennym domu, gdzie na ścianie znajdowała się kolekcja starej broni; osoba, która mnie tam zaprowadziła, dała mi do ręki szablę (szabla jest zaliczana do długiej broni białej siecznej; wyróżnia się jednosiecznością i wygiętą głownią. Bron sieczna o wygiętej głowni znana była już w starożytności w Azji Środkowej. W Polsce pojawiła się w okresie panowania Stefana Batorego w XVI wieku); gdy próbowałem podnieść tę szablę dwoma rękami - nie mogłem - taka była ciężka; służąca mojego przewodnika prasowała starodawnym żelazkiem (już w VIII wieku Chińczycy stosowali rondle z rozpalonymi węglami w środku do prasowania jedwabiu, w XVIII wieku żelazko stanowił jednostronnie wygładzony blok metalu - stąd nazwa - z uchwytem. Po nagrzaniu, na przykład na płycie pieca kuchennego, bezwładność cieplna tego bloku pozwalała utrzymać jego wysoką temperaturę przez kilka minut). Gdy skończyłem pomagać tej służącej w prasowaniu - z wrażenia położyłem się spać na specjalnej kanapie, której główka była zaokrąglona; widziałem takie w dawnych pałacach. Po odpoczynku poszedłem na górę na strych i widziałem starodawne rupiecie, a także bardzo stare książki z kolorowanymi obrazki. Ponieważ byłem za mały, by samemu czytać, bajki te czytała mi służąca.
Na drugi dzień poszedłem na spacer z kolegami; gdy z daleka zobaczyliśmy młodą parę, chyba zakochaną, bo skręciła w pobliskie krzaki; niebawem w tych krzakach coś zaczęło się ruszać, gdy podeszliśmy bliżej, zobaczyliśmy, że para tai zaczęła się całować. Koledzy zaczęli gwizdać na dwóch palcach i powiedzieli, żeby takie rzeczy robili w domu po katolicku. Poszliśmy dalej; widzieliśmy jakiegoś człowieka, który stał na balkonie i wykrzykiwał, że jak Polska będzie kapitalistyczna, to będziemy jak w raju a koledzy powiedzieli mi, żeby na niego nie zwracać uwagi, bo to szaleniec, który siedział w domu wariatów i podobno należał kiedyś do AK (zakonspirowana siła zbrojna polskiego podziemia w latach II Wojny Światowej; była najlepiej zorganizowaną armią podziemną w Europie; głównym jej zadaniem było prowadzenie akcji dywersyjnych przeciwko okupantom i przygotowanie do ogólnonarodowego powstania). Poszliśmy dalej; zobaczyliśmy jakąś babę, która w wielkiej beczce za pomocą kija ubijała ze śmietany masło; chciałem spróbować tego masła, ale po kilku minutach zrezygnowałem.
Następnego dnia po południu zrobiłem sobie samotną wycieczkę; to była pierwsza moja wycieczka, podczas której niebo było zupełnie niebieskie i było gorąco. Oddaliłem bardzo od domu; widziałem złote żyto, czerwone maki oraz jaką kapliczkę; gdy wróciłem, zrobiono mi straszną awanturę, bo podobno cała wieś mnie szukała i opiekunka wezwała moich rodziców, żeby zabrali mnie z powrotem do domu; wtedy rozpłakałem się strasznie jak fontanna z nieba. Po tych przygodach wyjechałem z mamą do Gdyni (jest to portowe miasto nadmorskie położone nad zatoką w południowej części morza bałtyckiego; Bałtyk jest płytkim morzem śródlądowym znajdującym się na szelfie kontynentalnym w północnej Europie; jego głębokość wynosi 459 metrów, zasolenie około 8%; poziom wód w Bałtyku jest wyższy niż w Oceanie Atlantyckim i Morzu Północnym; jest ono jednym z najmłodszych mórz Atlantyku, liczy około 10 000 lat; Bałtyk jest morzem burzliwym, typowa fala osiąga wysokość 5 metrów, należy też do najbardziej zanieczyszczonych mórz na kuli ziemskiej).
W Gdyni mieszkaliśmy w 5-cio piętrowym bloku; dookoła budynku był balkon. Raz z nudów znalazłem sobie zabawę: drażniłem psa owczarka niemieckiego (jedna z ras psów należąca do grupy psów pasterskich; kiedy rozwijały się miasta i równocześnie wzrastała przestępczość - zrodziło się zainteresowanie psem służbowym wsród policjantów; w Niemczech utworzono związek, którego celem było popieranie hodowli psów – owczarków; w 1925 roku, dzięki wystawie we Frankfurcie, zainteresowanie owczarkiem wzrosło jeszcze bardziej), ganiałem sie z nim dookoła balkonu aż w końcu pies się wkurzył i ugryzł mnie w kolano. Z początku mnie nie bolało, ale gdy ranę polano jodyną, to zaczęło mnie boleć i mama zrobiła awanturę właścicielowi psa.
Codziennie jeździliśmy z mamą pełnym, zatoczonym autobusem na plażę; mama opalała się, a ja zbudowałem na plaży z piasku pałac kultury. Gdy budowałem ten pałac, zasypałem częściowo mamę piaskiem, ponieważ potrzebna była droga do pałacu. Kiedy mama skończyła się opalać, zauważyła, że jest na pół czarna, a pół biała; ale na drugi dzień dokończyła opalania.
W niepogodne dni chodziłem do jakiegoś pana, który bez przerwy stukał na maszynie, prawdopodobnie to był pisarz, bo ciągle narzekał, że musi utrzymać rodzinę.
W jedną noc sylwestrową rodzicie załatwili sobie jakiś lokal na powitanie Nowego Roku (rok kalendarzowy ma 366 dni; występuje wyłącznie w kalendarzu o rachubie opartej na obiegu ziemi dookoła słońca, lub o rachubie kombinowanej - księżyc i słońce; taki kombinowany kalendarz został wprowadzony prawdopodobnie w 238 p.n.e w Egipcie; zaczęto uwzględniać dodatkowy dzień co cztery lata) a mnie zostawił u kolegi ojca, który miał mieszkanie na Placu Powstańców Warszawy (w latach 1958 - 1961 zbudowano tu Dom Chłopa według projektu B. Pniewskiego i M. Handzielewicz-Wacławkowej; budowę finansowano ze składek ludności i organizacji wiejskich; kubatura wynosi 59000 m3; budynek ten należał do Krajowej Spółdzielni Turystycznej "Gromada"). Gdy rodzicie ułożyli mnie i syna kolegi do snu, a następnie wyszli z kolegą ojca z mieszkania, ja zaproponowałem swojemu koledze, żeby zrobić jego ojcu prezent. Ściany mieszkania były, moim zdaniem, zbyt białe, więc wziąłem farby plakatowe i razem zrobiliśmy kapitalny remont w tym mieszkaniu, czyniąc je bardzo kolorowym; nagle zabrakło nam farby, a skoda, bo mieliśmy zamiar pomalować jeszcze klatkę schodową. To był prezent od nas z okazji Nowego Roku. Kiedy rodzicie wrócili z Sylwestra, to im gały wyskoczyły, a w ramach podziękowania dostaliśmy lanie; następnego dnia przybyła ekipa remontowa.

Rodzice Marka Kraussa na ulicy Marymonckiej w Warszawie
Marek Krauss z mamą - 1957

W tym samym roku pojechałem na całe wakacje do Stalowej Woli; mieszkałem tam w dzielnicy willowej, gdzie pełno było pomidorów (gatunek jednorocznej rośliny warzywnej; do Europy dotarły w 1492 roku z Ameryki dzięki Krzysztofowi Kolumbowi; początkowo uważany był za trujący i używany jako dekoracja; pomidor jest zaliczany do dużych jagód) oraz ogórków (to rodzaj roślin jednorocznych z rodziny dyniowatych, pochodzi z Azji Środkowej), które codziennie jadłem z dużym chlebem (pieczywo otrzymywane z wypieku ciasta zrobionego z mąki zbożowej, wody oraz drożdży i sodu; historia chleba rozpoczyna się od starożytności, co najmniej 11000 lat temu w Europie używano go w obrzędach; pieczono chleb w różnych klasztorach; w 1928 roku Rohwedder uruchomił maszynę do krojenia i pakowania chleba w miejscowości Battle Crek, Michigan, USA, w piekarni miejskiej) smarowanym masłem (to tłuszcz jadalny) i posypanym solą (potoczna nazwa chlorku sodu); później jadłem chleb z masłem oraz cukrem (cukier buraczany, technologia jego produkcji obejmuje 3 procesy: kroi się korzenie, potem ługuje wodą o temperaturze 85 stopni C, otrzymany w ten sposób sok zawiera 15% cukru; w celu oczyszczenia poddaje się go najpierw procesowi nawapniania, a następnie saturacji; w 1575 roku agronom francuski Olivier de Serres odkrył, że buraki posiadają dużą zawartość cukru; na Śląsku powstała pierwsza w Polsce kompania buraczana w Konarach).
Codziennie w ogrodzie rysowałem kredkami; któregoś dnia zacząłem po tym ogrodzie latać nago, więc sąsiedzi zrobili awanturę mojej opiekunce, że gorszę sąsiadów. Później znalazłem sobie inną zabawę i podpaliłem śmietnik,nie przewidując, że zrobi się z tego prawdziwy pożar, do którego ugaszenia sąsiedzi musieli wezwać straż pożarną. Innym razem skaleczyłem rękę brudną, potłuczoną butelką, z początku nic mnie nie bolało, ale gdy posmarowano mi ranę jodyną, to bolało okropnie i cała ręka była zabandażowana.

Uwaga: Marek Krauss dostał informacje do historii swojego dzieciństwa od: dr med Tomasza Maciejewskiego z Instytutu Matki i Dziecka, Gizeli Bogłowskiej z Polskiego Czerwonego Krzyża, Jolanty Rutkowskiej z Dom Pomocy Społecznej w Bardo Śląskim oraz od Jadwigi Balawender, Krzysztofa Kraussa i Jerzego Jackiewicza.

www.ekspansja.eu Ekspansja